Biznes Świat

Kryptowaluty nie są nowym złotem

W weekend cena Bitcoina przekroczyła 5000 dolarów – pojawiły się wtedy artykuły na stronach zajmujących się tą tematyką, że kryptowaluty są nową „bezpieczną przystanią” – że są pewniejszą niż złoto opcją dla inwestorów lokowania kapitału na czas kryzysu. Początek tygodnia udowodnił, że twierdzenie to jest całkowicie błędne.

Po tym jak Korea Północna przeprowadziła kolejne testy broni atmowej rynki zareagowały tak jak możnaby się spodziewać – ceny kruszców wzrosły, kryptowaluty zaś nie tylko nie okazały się opcją bezpieczną – ale wręcz zanotowały największe spadki. Nie jest więc tak, że Bitcoin zastąpi nam złoto – bo w sytuacjach niepewnych inwestorzy uciekają od kryptowalut, uznając je za wysoce ryzykowne, a wracają do bezpiecznej przystani – do złota.

W odróżnieniu od surowców, czy metali szlachetnych, Bitcoin nie posiada obiektywnej wartości sam w sobie – jego wysoka cena wynika głównie z tego, że gro osób wierzy w to, że tak jak cena Bitcoina rosła gwałtownie przez cały rok, tak będzie rosła dalej. A to oznacza bańkę inwestycyjną. Gra na bańkach może być wielce intratna – pod warunkiem, że się do bańki wskoczy wcześnie i wyskoczy z niej tuż przed pęknięciem. A tak gwałtowna reakcja rynku na najmniejsze nawet zawirowania na arenie politycznej świadczyć może o tym, że wielu inwestorów już stoi z kołem ratunkowym pod pachą i czeka tylko na odpowiedni moment, by w ostatniej chwili wyskoczyć za burtę Bitcoina.