Wczoraj pisałam o filmie wideo, które może zmienić losy wyborów amerykańskich. James O’Keefe – niezależny dziennikarz, w ramach Project Veritas zrobił to, czego nie zrobiły żadne tradycyjne media – przeprowadził własne śledztwo dziennikarskie mające na celu zbadać metody działań do jakich gotowe są w stanie posunąć się sztaby wyborcze po to, by wygrać wybory. Tak jak zapowiadałam, pierwsza część jego materiału ukazała się wczoraj wieczorem czasu amerykańskiego:
Film jest dowodem na to, że sztab wyborczy Hillary Clinton odpowiedzialny jest za wysyłanie na wiece jej przeciwników (Berniego Sandersa i Donalda Trumpa) prowokatorów, którzy swoim obraźliwym, a często wręcz chuligańskim zachowaniem mieli podburzać tłum, wszczynać bójki, prowokować zamieszki. Swego czasu media informowały o rozróbach na wiecach Berniego Sandersa i Donalda Trumpa regularnie, sugerując, że tylko łobuzy i zabijaki popierać mogą takich kandydatów, ludzie z klasą, którzy potrafią się zachować popierają Clinton – bo u niej na wiecach nie bił się nikt. Wideo potwierdza to, o czym mówiły oba sztaby przeciwników Hillary – że bójki na wiecach były jej sprawką, a rozbuchanie wokół tematu było z góry zaplanowaną strategią. Jak bardzo wymowne jest to, że teraz kiedy oskarżenia się potwierdziły, zostały udowodnione ponad wszelką wątpliwość – te same media, które wcześniej pompowały temat non stop, teraz zachowują się jakby miały knebel w ustach?
Wideo jest szokujące i podnosi też następne pytanie: Jeśli Hillary Clinton gotowa jest opłacać chorych psychicznie bezdomnych by wszczynali bójki, to czy nie byłaby gotowa opłacać też kobiet, by opowiadały w mediach o tym, jak to jej kontrkandydat je molestował?
Jak zapowiada O’Keefe, kolejne wyniki dziennikarskiego śledztwa będą jeszcze bardziej obciążające i nie pozwolą dalej mediom milczeć na ten temat. Druga część wideo zostanie opublikowana jeszcze dziś.
Tego samego dnia FBI niespodziewanie opublikowało serię dokumentów dotyczących przeprowadzonego śledztwa w sprawie nielegalnego serwera Hillary Clinton:
https://vault.fbi.gov/hillary-r.-clinton/hillary-r.-clinton-part-04-of-04/view
W dokumentach tych znajdują się informacje, które świadczą o tym, że w rządzie Baracka Obamy znajduje się alternatywny gabinet cieni (shadow government), który za wszelką cenę gotowy jest chronić interesy Clinton. Kolejne dokumenty ujawniają tzw. praktykę quid pro quo – czyli „coś za coś” – w ten sposób Hillary rzekomo uniknęła zarzutów ze strony FBI w zamian za stanowiska na zagranicznych placówkach dla pracowników federalnego biura śledczego.
Wczoraj też, po publikacji dziesiątej już części e-maili Podesty w których znajdowały się zapisy przemówień Hillary Clinton dla Goldman Sachs ambasada Ekwadoru, w której przebywa Julian Assange odcięła mu dostęp do internetu.
We can confirm Ecuador cut off Assange's internet access Saturday, 5pm GMT, shortly after publication of Clinton's Goldman Sachs speechs.
Według źródeł Wikileaks za tym działaniem stoi John Kerry.
O wszystkim tym media tradycyjne wciąż milczą – tak w Ameryce, na świecie, jak i u nas w Polsce. O tym o czym nie chcą mówić napisałam w tekście „Umarły media, niech żyją media!”
Wczoraj pisałam o filmie wideo, które może zmienić losy wyborów amerykańskich. James O’Keefe – niezależny dziennikarz, w ramach Project Veritas zrobił to, czego nie zrobiły żadne tradycyjne media – przeprowadził własne śledztwo dziennikarskie mające na celu zbadać metody działań do jakich gotowe są w stanie posunąć się sztaby wyborcze po to, by wygrać wybory. Tak jak zapowiadałam, pierwsza część jego materiału ukazała się wczoraj wieczorem czasu amerykańskiego:
Film jest dowodem na to, że sztab wyborczy Hillary Clinton odpowiedzialny jest za wysyłanie na wiece jej przeciwników (Berniego Sandersa i Donalda Trumpa) prowokatorów, którzy swoim obraźliwym, a często wręcz chuligańskim zachowaniem mieli podburzać tłum, wszczynać bójki, prowokować zamieszki. Swego czasu media informowały o rozróbach na wiecach Berniego Sandersa i Donalda Trumpa regularnie, sugerując, że tylko łobuzy i zabijaki popierać mogą takich kandydatów, ludzie z klasą, którzy potrafią się zachować popierają Clinton – bo u niej na wiecach nie bił się nikt. Wideo potwierdza to, o czym mówiły oba sztaby przeciwników Hillary – że bójki na wiecach były jej sprawką, a rozbuchanie wokół tematu było z góry zaplanowaną strategią. Jak bardzo wymowne jest to, że teraz kiedy oskarżenia się potwierdziły, zostały udowodnione ponad wszelką wątpliwość – te same media, które wcześniej pompowały temat non stop, teraz zachowują się jakby miały knebel w ustach?
Wideo jest szokujące i podnosi też następne pytanie: Jeśli Hillary Clinton gotowa jest opłacać chorych psychicznie bezdomnych by wszczynali bójki, to czy nie byłaby gotowa opłacać też kobiet, by opowiadały w mediach o tym, jak to jej kontrkandydat je molestował?
Jak zapowiada O’Keefe, kolejne wyniki dziennikarskiego śledztwa będą jeszcze bardziej obciążające i nie pozwolą dalej mediom milczeć na ten temat. Druga część wideo zostanie opublikowana jeszcze dziś.
Tego samego dnia FBI niespodziewanie opublikowało serię dokumentów dotyczących przeprowadzonego śledztwa w sprawie nielegalnego serwera Hillary Clinton:
https://vault.fbi.gov/hillary-r.-clinton/hillary-r.-clinton-part-04-of-04/view
W dokumentach tych znajdują się informacje, które świadczą o tym, że w rządzie Baracka Obamy znajduje się alternatywny gabinet cieni (shadow government), który za wszelką cenę gotowy jest chronić interesy Clinton. Kolejne dokumenty ujawniają tzw. praktykę quid pro quo – czyli „coś za coś” – w ten sposób Hillary rzekomo uniknęła zarzutów ze strony FBI w zamian za stanowiska na zagranicznych placówkach dla pracowników federalnego biura śledczego.
http://www.foxnews.com/politics/2016/10/17/quid-pro-quo-fbi-files-allege-top-state-official-tried-to-influence-bureau-on-clinton-emails.html
Wczoraj też, po publikacji dziesiątej już części e-maili Podesty w których znajdowały się zapisy przemówień Hillary Clinton dla Goldman Sachs ambasada Ekwadoru, w której przebywa Julian Assange odcięła mu dostęp do internetu.
Według źródeł Wikileaks za tym działaniem stoi John Kerry.
O wszystkim tym media tradycyjne wciąż milczą – tak w Ameryce, na świecie, jak i u nas w Polsce. O tym o czym nie chcą mówić napisałam w tekście „Umarły media, niech żyją media!”
Podziel się: